Witam wszystkich w ten przyjemny jesienny poranek. Miło mi przybliżyć nico jedną z autorek odwiedzającą Nasz Spis Opowiadań. Drodzy Państwo rozpoczynany Tydzień z Nessą.
S: Miło mi przeprowadzić z Tobą rozmowę. Gratuluję wygranej i dziękuję, że pomagasz nam rozruszać trochę NSO. Zauważyłam, że jesteś jedną z bardziej aktywnych autorek na naszym małym spisie i jest to naprawdę imponujące. Stąd moje pierwsze pytanie – gdzie znajdujesz inspirację na tak wiele historii? Widziałam, że aktywnie prowadzisz parę blogów.
N: I mnie również jest bardzo miło. Ogółem cudownie widzieć, że na katalogu coś się dzieje, zwłaszcza, że jest jednym z nielicznych, które zostały.
Cóż, piszę dużo. Dużo za dużo i tak już dobrych 10 lat. A gdybym miała wskazywać inspirację, zawsze odpowiedź będzie tylko jedna: muzyka.
S: Mogę to zrozumieć, muzyka potrafi poruszać góry. W takim razie wtrącę pytanie o ulubiony gatunek i piosenkę, która zajęła szczególne miejsce w Twoim sercu.
N: O nie, to w moim przypadku temat rzeka. Słucham właściwie wszystkiego, co mi się spodoba, chociaż… najbliżej mi do metalu symfonicznego i rocka. Ulubiona piosenka zmienia się co jakiś czas i zależy od nastroju, ale gdybym miała wybrać, postawiłabym na „Pearls of Light” od Within Temptation. Ukochana od lat.
S: Na pewno na nią spojrzę, bądź tego pewna!
N: Polecam zespół całym serduszkiem. Są niesamowici, naprawdę.
S: Dziesięć lat pisania? To już ładny kawałek historii. Czy od razu założyłaś bloga, czy najpierw było to pisanie „do szuflady”?
N: O tak, zaczynałam jeszcze na Onecie. ^^' I od razu publikowałam. Ogółem pamiętam, że jak kończyłam podstawówkę, każdy miał bloga. Zaczynałam od czytania opowiadań, aż w końcu stwierdziłam, że czemu nie, sama spróbuję. Przyjęło się dość ładnie (wiadomo, z perspektywy czasu początki wyglądają strasznie, no ale każdy z nas musiał się na czymś nauczyć), a potem przepadłam, bo już nie potrafię nie pisać.
S: Pamiętam dobrze ten onetowski szał.
N: Najpierw szał, a potem wielką migrację na Blogspot. Aż dziwne, że tyle czasu już minęło.
S: Jaką JEDNĄ radę dałabyś blogerom, zaczynającym dopiero swoją przygodę z pisaniem?
N: Hm… Zauważyłam taką dziwną tendencję do pogoni za perfekcją. Ludzie dopiero zaczynają, publikują, a potem rezygnują, kiedy pojawią się pierwsze problemy – uwagi, sugestie, czasem ostra krytyka… I łatwo wpaść w pułapkę ciągłych poprawek i pogoni za perfekcją. A prawda jest taka, że zawsze będziemy popełniać błędy, zwłaszcza na początku. Więc dajmy sobie czas na naukę; piszmy dla przyjemności, a reszta przyjdzie sama w odpowiednim czasie. Tekst można poprawić w każdej chwili, zresztą wraz z rozwojem warsztatu ten wcześniejszy zawsze będzie wydawał się słabszy. Tyle że to nic złego, bo świadczy o progresie.
S: Złota rada. Szczerze, to zauważyłam tę tendencję również w innych aspektach życia. Czasami trzeba wyluzować.
N: O, to się zgadza – pogoń za perfekcją nigdy nie jest dobra. Co nie znaczy, że nie należy się rozwijać. Po prostu we wszystkim trzeba czasu i złotego środka.
S: Widziałam, że zajmujesz się zarówno twórczością fan fiction, jak i opowieściami własnymi. Czy potrafisz wybrać jaką formę preferujesz?
N: Szczerze mówiąc, trudno mi powiedzieć. Ale sądzę, że jednak fanfiction są trudniejsze. Okej, w autorskich opowiadaniach tworzę świat od podstaw, wszystkie relacje i postacie, ale… wbrew wszystkiemu przychodzi mi to łatwiej niż korzystanie z gotowców. Przy swoich opowiadaniach mogę pozwolić sobie na wszystko (w granicach rozsądku i zasad stworzonego świata, oczywiście). FF to poruszanie się w cudzych ramach, kontrolowanie cudzych postaci. Czasami do głowy przychodzi pomysł, który bardzo chce się zrealizować i zaczyna się szukać luk w oryginale, by zachować logikę. Tyle że czasami takich luk po prostu nie ma i pomysł trzeba porzucić.
S: Puśćmy nieco wodzę fantazji. Czy chciałabyś się zamienić miejscami, z którymś opisywanym przez siebie bohaterem? Przeżyć jego/jej przygody?
N: Dobry Boże, nie, w życiu. Jestem tym typem autora, któremu postacie zdecydowanie nie podziękowałyby za to, co je spotyka. I to nawet, mimo zamiłowania do happy endów.
S: Na koniec parę krótkich pytań, żebyśmy poznali nie tylko Twoją twórczość, ale i osobę. Gotowa?
N: Strzelasz!
S: Co wolisz noc czy dzień?
N: Zdecydowanie noc. Pracuję teraz na dniówki i dosłownie umieram wewnętrznie, bo zamiast wstawać o 4 rano, zdecydowanie bardziej wolę do tej godziny dosiedzieć.
S: Czy jest jakiś cytat, który utkwił ci w pamięci? Nie ważne czy to książka, film, piosenka czy słowa znajomego.
N: Uwielbiam cytaty, zwłaszcza z piosenek, bo zwykle analizuję teksty. Ostatnio ujął mnie kawałek z „Shudder Before The Beautiful” Nightwisha… Po przełożeniu na polski leci mniej więcej tak:
Najgłębsze ukojenie leży w zrozumieniu
Tego wiekowego, niewidzianego strumienia
Dreszcz w obliczu piękna
S: I na koniec: koty czy psy?
N: Koty. Psów się boję. 😀
S: To coś nas łączy. Dziękuję za poświęcony czas. Miło było porozmawiać z Tobą bezpośrednio ^^
N: To ja dziękuję. I również było mi miło. Blogosfera zrobiła się naprawdę mała, zresztą poznawane ludzi to chyba najlepsze, co może być. 😀
Naprawdę fajna inicjatywa! :)
OdpowiedzUsuń#teamkoty!
Koty najlepsze! <3
UsuńKooociary ❤
UsuńRaz jeszcze dziękuję bardzo. To była mega przyjemna rozmowa. :D
OdpowiedzUsuńPrawda, rozmawiało nam się super. Nie byłam nastawiona na pełną profeskę, ale od razu znalazłyśmy wspólny język. Dobrze Was bliżej poznać dziewczyny :D
Usuń