Biały kruk
36. Komitet powitalny
Dwie lekcje później w klasie wrzało. I to wcale nie podobało się Joshowi.
Powód był prosty – całe zamieszanie dotyczyło jego. Wszyscy za jego plecami szeptali o nadchodzącej bójce i bandzie starszych chłopaków, kolegów Simona, szykujących się na Josha. Ktoś słyszał, że mają noże. Joshua słyszał tylko, jak Dylan z podekscytowaniem podpuszczał Simona i szykował popcorn.
Podczas gdy na przerwie obiadowej wszyscy poszli do stołówki, on stanął w jednym z pustych korytarzy i nerwowo zadzwonił do Renee. Odebrała po drugim sygnale.
– Cześć, Joshua – zaczęła pogodnie. – Jak postępy?
– Eee… No niby dobrze, zwróciłem jego uwagę czy coś – mruknął, bębniąc palcami o udo. – Mam tylko jeden malutki problem.
autumn
--------------------------------------♢♢♢--------------------------------------
Zaginiona przeszłość
Rozdział 1
Zaciskam mocno powieki. Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Boję się otworzyć oczy, tak bardzo boję się. Mam pustkę w głowie. Nie wiem dlaczego. Myśl, że nie jestem w stanie nic sobie przypomnieć, przeraża mnie. Serce bije mi jak oszalałe. Próbuję wsłuchać się w ten dźwięk. W ten sposób mam nadzieję, że ukoję nerwy. Ale to nie pomaga. Robi mi się słabo i chyba zaraz upadnę. Zaraz… ja chyba siedzę na ziemi. Głośno wypuszczam powietrze. Zaczynam się trząść. Czy to normalna reakcja mojego organizmu na zdenerwowanie? Nie pamiętam…
– Winter, posłuchaj mnie.
Melodyjny głos dociera do moich uszu. Winter? Tak mam na imię? A może ta osoba zwraca się do kogoś innego? Czy ktoś tu jeszcze jest?
Powoli podnoszę powieki, by zobaczyć, skąd pochodzi odgłos. Otwieram oczy, ale szybko je zamykam. Słońce. Okrutnie mnie razi. Czuję łzy. Zaraz jedna spłynie po moim policzku.
– Winter…
Maggie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz