Hej, tego wieczoru prezentuję Wam kolejną refleksyjną i prawdopodobnie budzącą kontrowersje historię napisaną przez Utajnioną. Cóż więcej mogę napisać, przeczytałam i powiem jedno: polecam! A teraz łapcie fragment.
Oceniaj w ciszy:
Na szczęście ilekroć robiłam się przybita, jedna osoba niestrudzenie próbowała sprawić, by uśmiech zawitał na moich ustach — kilka lat starszy sąsiad, który miał mieszkanie tuż obok mojego.Kiedy szliśmy na podwórko, leżący pod ławeczką menel nie był uzależnionym człowiekiem — nie! On był smokiem, który w każdej chwili mógł zionąć ogniem i dlatego musieliśmy przebiegać obok niego jak najszybciej. Obserwując brudne, szare bloki, nie widziałam ich szpetoty, tylko bajkowe góry, w których mieszkały magiczne stworzenia.Pani Kowalska nie była złośliwą staruchą, która wiecznie krzyczała na nas. To psota diablika sprawiła, że zrzędzicha zamieszkała w naszym bloku. Kim były zrzędzichy? Mój sąsiad to wyjaśnił. Zrzędzichy to istoty z czasów sprzed ludzi, które miały wielkie, czerwone policzki — takie jak pani Kowalska! — którymi odstraszały inne stworzenia, żeby się do nich nie zbliżały. Jad, który zrzędzichy miały na języku, sprawiał, że mówiły same niemiłe rzeczy. Sąsiad wytłumaczył mi, że wszystkim zrzędzichom należy współczuć, bo są bardzo samotne. Jak mogłam mu nie uwierzyć? Sami powiedzcie — kto by z taką wytrzymał?
Bardzo dziękuję za miłe słowa. :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej zasłużone ;)
Usuń