Świat Amorisowego Zamętu
Lysandrowe fantazje – rozdział ósmy
— Trzeba było nie uciekać, Kruszynko — zaśmiał się i wyciągnął do mnie dłoń.Przyjęłam pomoc niechętnie. Najpierw szczuje, a potem wielce pomaga. Phie. Łaski bez.Otrzepałam się z kurzu i ściągnęłam słuchawki. No to sobie posłuchałam… Ale przynajmniej mam towarzystwo. Chcąc nie chcąc, mając przy sobie Kastiela i Demona czułam się nieco bardziej bezpiecznie. Szczególnie po tym, jak mnie nastraszył.— Nie mów do mnie tak — warknęłam przez zaciśnięte zęby, na co bezczelnie się zaśmiał. Jak śmiesz?!— Ale jak? W sensie, że „Kruszynko”?— W sumie możesz się nawet w ogóle do mnie nie odzywać. — Wzruszyłam ramionami. — Mushu.— Oj, nie denerwuj się, mała — zaśmiał się jeszcze bardziej bezczelnie, po czym zaczął mnie czochrać.— Zostaw mnie, bo tego pożałujesz. — Odtrąciłam jego rękę, ponownie naciągając kaptur na głowę.— Już, już. Już dobrze, Kruszynko.— Naprawdę musisz to robić? Znajdź sobie inny obiekt do żartów — sapnęłam ze złości. Chyba jednak wolałabym wracać sama do domu…— Nie rozumiem, co złego jest w tym uroczym przezwisku.— Na przykład to, że jest kompletnie nieuzasadnione i bez sensu, więc jak mogłabym cię prosić, to przestań mnie tak nazywać.— Jak to nieuzasadnione? — Spojrzał na mnie zdziwiony, po czym założył ręce na klatce piersiowej. — To nie ja wyjadałem całą kruszonkę z placka, a potem wszystkie okruszki, jakie były na talerzu. Poza tym — uciszył mnie gestem, nim zdążyłam choćby otworzyć usta. Dupek. — sama zwracasz się do mnie przezwiskiem z dzieciństwa, więc uznałem, że ci to nie przeszkadza.
Fallen Angel
--------------------------------------♢♢♢--------------------------------------
Szansa śmierci była za każdym razem. Chodziło o stworzenie szansy życia.
Rozdział #2
W mieszkaniu położył torbę w przedpokoju, kierując się w stronę tej części domu, w której znajdował się stelaż. A może to dzisiaj jest ten dzień? Delikatnie, pochwycił w palce, szorstki materiał płótna. Był on już wypłowiały od słońca i zakurzony. Pod nim, na sztaludze, znajdował się portret. Uśmiechnięta, ciemnowłosa kobieta spoglądała na niego brązowymi, ciepłymi tęczówkami. Jej usta unosiły się do góry, odsłaniając rząd białych, równych zębów.Odkąd Maria odeszła nie malował żadnych obrazów. Może czas to zmienić?
K.
--------------------------------------♢♢♢--------------------------------------
We are young! We drink and we fight and we love...
Rozdział 33
Harry zmierzył Malfoya swoim najgroźniejszym spojrzeniem, którego współpracownik oczywiście się nie przestraszył. Szef biura otworzył okno i odpalił papierosa. Przez chwilę spoglądał na ruchliwą ulicę Londynu, choć wiedział, że to tylko złudzenie, ponieważ znajdowali się pod ziemią. Za takie złudzenia właśnie kochał magię.– Znalazłem czarnoksiężnika Aretasa w kartach z czekoladowych żab. Nie ma o nim żadnej konkretnej informacji, ponieważ cała postać owiana jest legendą. Istnieje tylko przypuszczalna data jego narodzin, wiadomo, że szkolił największych czarnoksiężników, że prawdopodobnie przez chwilę uczył się u niego Grindelwald, a żeby go odnaleźć trzeba złamać naprawdę potężne klątwy.
Szara Dama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz